Życiorys Antoniego Biryckiego - pierwszego Starosty

Mój dziadek, Antoni Birycki urodził się 14.09.1916 r. w Siemianówce, w rodzinie Stefana i Elżbiety, jako siódmy z rodzeństwa. Wychował się wśród pól i lasów Siemianowskiej ziemi. Rodzina posiadała 22 ha ziemi, więc ciężka praca na roli ukształtowała ostatecznie charakter dziadka. Jako młody, 16 letni chłopak, lubił chodzić do pobliskiego stolarza, gdzie nauczył się fachu, który zapewnił mu godne życie do końca swoich dni. Był jedynym w swoim rodzaju stolarzem, wyśmienitym fachowcem na całą ówczesną okolicę. W swoim życiu pobudował 47 domów, jednym z nich była plebania przy cerkwi św. Jerzego w Siemianówce.

Ojciec dziadka, Stefan nie lubił go, więc od najmłodszych lat dziadek był zdany na siebie i - jak mówił - na Boga. Tylko Jemu ufał, w Nim pokładał nadzieję i On, jak mówił dziadek, kierował jego życiem.

W latach 1937-39 Antoni Birycki służył w IV Dywizjonie Artylerii Konnej (DAK) w Suwałkach, gdzie za wzorową i nienaganną służbę 1.10.1939 r. miał wyjechać do brata do Francji na koszt jednostki. Jednak Bóg chciał inaczej. Miesiąc wcześniej wybuchła wojna i cała dywizja wraz z jego dywizjonem jechała na odciecz Warszawie. 19 września pod Olszanką dywizja dziadka została rozbita przez Niemców i dziadek ranny przez dwa miesiące na pieszo wracał do Siemianówki.

W 1940 r. Antoni Birycki ożenił się z Wierą Szymaniuk i zaczął nowy rozdział w swoim życiu. Ślub odbył się w Narewce, do której to parafii przynależała wówczas wieś Siemianówka i został udzielony przez mnicha.

Od 1947 r. dziadek był starostą cerkiewnym w Narewce i pełnomocnikiem filii w Siemianówce. Dziadek był inicjatorem pomysłu otworzenia parafii w Siemianówce. Bolało go, że cała wieś musi jechać lub iść pieszo do Narewki, a w rodzinnej wsi stoi zaniedbana cerkiew i niszczeje. Modlił się do Boga o pomoc i tą pomoc uzyskał. Pomyślał, namówił swojego kolegę Juliana Grygorowicza i pojechali do Warszawy do metropolity Makarego. Dołączyła jeszcze do nich Anna Szymaniuk, położna z Siemianówki. Następnie jeszcze raz udali się do Warszawy do Ministerstwa do spraw wyznań. I zaczęła się nagonka na dziadka i jego rodzinę. Służby Urzędu Bezpieczeństwa (UB) przyjeżdżały przeważnie nocą, brały dziadka na przesłuchania, dzieci i żonę zganiali do jednego pokoju i pilnowali pod strażą. To był najcięższy okres w jego życiu, liczył się z tym, że wszyscy mogą stracić życie. Ale „upował na Hospoda”, Jego wola, tak mówił dziadek.

W 1956 r. wybuchły zamieszki w Poznaniu, po których nastała „odwilż” w kraju. Do władzy dochodził Władysław Gomułka. Dziadek z p. Grygorowiczem ponownie udali się do Warszawy do przewodniczącego Rady Państwa w sprawie rozwiązania Spółdzielni Rolniczej w Siemianówce oraz do Metropolii Warszawskiej. Urząd do Spraw Wyznań zgodził się na powstanie parafii w Siemianówce. Powstanie parafii w rodzinnej wsi dziadek uważał za wielki sukces i łaskę od Boga. Bardzo dziękował Bogu za tę łaskę i za uratowanie życia, bo w pewnym momencie mogło być inaczej. W 1957 r. z rąk metropolity Makarego dziadek otrzymał list pochwalny „Hramadu” za starania w otwarciu parafii św. Jerzego w Siemianówce.

Po reaktywowaniu parafii dziadek jeszcze raz udał się do metropolity Makarego w sprawie przydzielenia do parafii duchownego. Przyjmował o. Mikołaja Szebelana, organizował wraz z baciuszką życie cerkiewne. Nie było nic, stała tylko mała cerkiewka do remontu. Dziadek, jak wspomniałam był stolarzem, więc cała stolarka w cerkwi i wokół cerkwi, to dzieło jego rąk. Ale wówczas najważniejszy był dach, cerkiew przeciekała, a w kasie cerkiewnej pieniędzy brak. Wówczas Antoni Birycki wziął swoje zaoszczędzone pieniądze, pojechał do Wojewody Białostockiego prosić o pozwolenie na zakup blachy na cerkiew. Kupił blachę i cerkiew pokryto. Na kopule cerkiewnej zabłysł krzyż. Jaka to była radość…. Dzisiaj po 30 latach po jego śmierci został zmieniony dach i znowu na cerkwi zajaśnieją nowe krzyże.

Następną ważną rzeczą była plebania, bo przecież baciuszka nie miał gdzie mieszkać. Antoni Birycki pobudował i wykończył plebanię. W pracach nad plebanią brało udział wiele mieszkańców wsi oraz syn dziadka Mikołaj.

Następnym etapem był cmentarz i cerkiew św. Pontelejmona. Dziadek był „kierownikiem budowy” i wykonawcą robót stolarskich. Do dziś, po 30 latach od jego śmierci widzę jego pracę. Ile potu wylał Antoni Birycki przy tworzeniu parafii św. Jerzego w Siemianówce to Bóg tylko wie…. Cerkiew była dalej remontowana, do cerki dobudowano dzwonnicę i postawiono ogrodzenie również przy jego ogromnym wkładzie.

Antoni Birycki to ogromnej siły człowiek i ogromnej wiary. Całe swoje życie pracował dla cerkwi i na rzecz cerkwi. Był starostą cerkiewnym od 1947 r. do swojej śmierci. W listopadzie 1994 r. został wybrany na następną kadencję, jednakże 22.12.1994 r. nagle zmarł. Św. Autokefaliczny Kościół Prawosławny odznaczył dziadka brązową i srebrną odznaką św. Równej apostołom Marii Magdaleny.


Wiecznaja Jamu Pamiać!

Ewa Rygorowicz

Białystok dnia 18.12.2024 r.

Script logo